wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 3

Luke's POV
Miałem nadzieję, że się zgodzi... to nie tak, że robię sobie jaja. Ona wydaje się być inna niż każda jedna dziewczyna, którą spotkałem w całym moim życiu, nie taka tapeciara i w ogóle. Poza tym ma dobry gust muzyczny, chociaż ciekawe czy taka dziewczyneczka potrafi powiedzieć kto jest wokalistą Nirvany, nieważne, jest w niej... to coś. To coś czego nie widziałem w żadnej innej dziewczynie, ten błysk w oku, fakt, że jest taka słaba, krucha i malutka, a mimo to z całych sił to udaje silną, chociaż już wraz z pierwszym spojrzeniem na nią, mogłem stwierdzić że jest pełna wrażliwości, ten sposób w jaki na mnie patrzy, fakt, że jest taka słodka, niewinna, a jej głos! - jest prześliczny, nawet gdy się denerwuje. Jeju! Co się ze mną dzieje, jeszcze nigdy nie zakochałem się na serio, a tu nagle jakaś tam dziewczyna, która wpadła na mnie na ulicy zawróciła mi w głowie, i to już z pierwszym spojrzeniem na nią... co jest? Nie mogłem się zakochać.. jest w szkole tyle dziewczyn, które chciałyby ze mną chodzić a tymczasem ta pierwszoklasistka, typowa szara myszka, jest tą która zawróciła mi w głowie? To chyba jakiś nieśmieszny żart... ale te jej oczy, usta.... Musiałem odwrócić swoją uwagę od niej mówiąc rzeczy może trochę nie na miejscu, ale prawda jest taka, że ona w całej swojej niewinności, słodkości i udawaniu najsilniejszej osóbki na świecie (co swoją drogą wychodzi jej przekomicznie), ona jest taka. Ugh! Po prostu podnieca mnie całą sobą.. jeju.. ona jest taka malutka i słodziutka, niczym dziecko, czy to nie dziwne, że myślę, że mnie podnieca...?  W każdym razie jest idealna.. inna, wyjątkowa.. Kurwa! Miałem się opamiętać, a teraz jeszcze więcej o niej myślę... Znowu pogrążyłem się w myślach i straciłem kontakt z rzeczywistością, przez dziewczynę której imienia nawet nie znam. Szlag by to...
    - Luke, Lucas? Jesteś tam? - usłyszałem prześliczny głos dziewczyny, który wyrwał mnie z zamyślenia i sprawił że przeszył mnie dreszcz przyjemności.
     - Słucham?
    - Odpłynąłeś na jakieś 5 minut, mówiłam, że się spieszę, więc z łaski swojej, jeśli już chcesz mnie podwieźć może rusz dupę i zrób to szybciej, a nie rób ze mnie idiotki.
       - Pięć minut? Kurde, sorki. Zamyśliłem się.
    - I nie słyszałeś, że powiedziałam ci, że zgadzam się, żebyś mnie zawiózł i jak kilka razy krzyczałam do ciebie, bo nie wiedziałam czemu zachowujesz się jak zombie? Sugerujesz, że nic nie słyszałeś, podczas gdy ja robiłam z siebie idiotkę, wrzeszcząc na ciebie na środku ulicy?!
    - Przepraszam... - odpowiedziałem i ruchem ręki wskazałem na mój samochód. - Przepraszam, ale myślałem, że głos który obija się o moje uszy to tylko najpiękniejsza piosenka na świecie, albo piękne wspomnienia... - szepnąłem tak, że tylko wiatr był w stanie usłyszeć moje słowa.
   - Co mówiłeś ?
   - Nic takiego, eee... yy...
   - Melody. - powiedziała, a uśmiech zagościł na jej twarzy.
   - Tak, wsiadajmy, Melody. - wypowiedziałem jej imię najprzyjemniejszym tonem na jaki było mnie stać, a ona odpowiedziała mi pięknym rumieńcem. - Przepraszam, jeśli cię to peszy...
   - Nie peszy mnie to.. co to za chore pomysły zboczony kosmito! Tylko nie próbuj swoich sztuczek w samochodzie.
   - Zdecydowanie wolę jak mówisz do mnie po imieniu, księżniczko. Poza tym, powiedz że cię to nie peszy swoim rumieńcom.
   - Kurde. - powiedziała, łapiąc się za policzki. Znów wyglądała tak słodko, a jednocześnie komicznie. To tak jakby słodziutki króliczek przeklął i zaczął łapać się za główkę. Słodkie i komiczne, zdecydowanie.
Wsiedliśmy, po czym rzuciłem jej mój strój treningowy (dobrze, że go wczoraj wyprałem).
   - Możesz się przebrać, nie patrzę. - powiedziałem zasłaniając twarz.
   - A potem mnie zaatakujesz, zgwałcisz i zabijesz. Nie, dzięki. - powiedziała oburzona.
   - Melody, do cholery, będziesz miała zapalenie płuc, możesz przejść do tyłu, nikt nie zauważy cię przez przyciemnione szyby. Spokojnie.
   - Nie powiedziałam, że boję się, że ludzie mnie zobaczą. Boję się ciebie, idioto!
   - Mam wyjść? Wiesz, że jesteś już spóźniona dobre pół godziny? Dziewczyny są takie dziwne... na plaży i na basenie to się pokazujesz, a jak w grę wchodzi bielizna to od razu zboczeniec.
   - Dobra, idę do tyłu, ty tu siedź i się nie obracaj, zboczony kosmito.
   - A powiesz mi chociaż gdzie mam cię zawieźć, księżniczko?
   - Do baru przy King Street, to znaczy do York 75.
   - Zrozumiałem, przy okazji, ładny stanik.
   - LUCAS ! Ty cholerny, zboczony kosmito !!! - krzyknęła, a jej bluzka znalazła się na mojej twarzy w ułamku sekundy.
   - Dzięki, zatrzymam ją na pamiątkę.
   - Pierdol się, czegokolwiek nie zrobię, ty masz coś do dodania. Poza tym to nie moja bluzka, a ty miałeś się nie odwracać! - krzyczała jak opętana i w dalszym ciągu przypominała króliczka, no może w bardziej opętanej wersji. Nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem. Dziewczyna przez moment wyglądała jakby chciała śmiać się ze mną, ale zaraz odrzuciła tę myśl i obdarzyła mnie wkurzonym wzrokiem. To znów było mega zabawne, ale postanowiłem, że się ogarnę.
    - Jeśli chodzi o bluzkę, to fakt jest za duża, ale myślę że nie masz chłopaka, nie wkręcisz mnie, a co do obracania się, księżniczko, ja dotrzymuję obietnic. Nie obróciłem się. - Melody już chciała zaczerpnąć powietrza w usta i prawdopodobnie na jednym wdechu wyzwać mnie od kłamców, chamów, zboczonych kosmitów i seksownych pedofili, ale nie dałem jej dojść do słowa. - Nie zapominaj, kochana, że jest taki wynalazek jak lusterko. A tak się składa, że w samochodach jest ich kilka. - rzuciłem i puściłem oko do lusterka, w momencie, w którym spostrzegła się o którym z nich mówię.
   - Nienawidzę cię. Możesz jechać szybciej? - jej słowa trochę mnie zabolały, ale przypomniałem sobie jak się na mnie patrzyła. Niemożliwe, żeby mnie nienawidziła, poza tym, prawda jest taka, że panienki ślinią się na mój widok, więc ona nie może być inna... znaczy się owszem jest wyjątkowa, ale też ulega mojemu urokowi. Jest kolejna na mojej liście.
    - Nie powiedziałaś mi wcześniej gdzie ci się tak spieszy? Impreza? Mogę iść z tobą, księżniczko?
    - Nie możesz, zawozisz mnie właśnie do pracy, szoferze. - powiedziała ostatnie słowo z pogardą niczym prawdziwa księżniczka do swojego sługi.
    - A to szkoda.. może kiedy indziej. - puściłem jej oczko.
    - W twoich snach.
    - Wiesz, możemy też uznać, że to jest impreza, tylko włączę radio.
    - Impreza to raczej przyjęcie dla więcej niż dwóch osób.
    - A wiesz co jest dla dwóch osób? Randka. - dziewczyna w odpowiedzi tylko przewróciła oczami, dając mi do zrozumienia, że ma mnie dość. Trudno.
Minęło kilka minut, byliśmy już prawie u celu.
   - Przez ciebie spóźniłam się 45 minut! Zadowolony? - Jezu, dlaczego ona w moim stroju do ćwiczeń, wygląda jeszcze seksowniej niż cała mokra? Ok, przestań, Lucas, to tylko kolejna dziewczyna na twojej liście, ty się nie zakochujesz, nie ma opcji, NIGDY. Przespać się z nią i znaleźć nową. To jest cel. Po co się zakochiwać ?
   - Przeze mnie? Chyba powinnaś powiedzieć, że mi bardzo dziękujesz i, że jazda ze mną to czysta przyjemność oraz, że tylko dzięki mojemu dobremu sercu nie spóźniłaś się do pracy dwa razy tyle co aktualnie.
   - Nie zapominaj, że to twoja wina, że się poznaliśmy, że przez ciebie tu jestem i, że przez ciebie byłam cała mokra, i teraz będę musiała wyprać twoje ciuchy i ci je oddać nie wiem w jaki sposób!
   - Pominęłaś fakt, że to TY na mnie wpadłaś, że to TWOJA wina, że nie wzięłaś parasola i byłaś mokra, no ok, twoja i deszczu oraz, że gdyby nie moje dobre serce i to, że dałem ci te ciuchy byłabyś chora, do cholery! Nie możesz przyjąć do wiadomości faktu, że to kurwa tylko i wyłącznie TWOJA wina, zamiast zwalać wszystko na innych?! Jesteś pieprzoną idiotką, która myśli tylko o sobie i uważa, że jest panną idealną. - Tak, nie wytrzymałem, działam dość impulsywnie na zasadzie najpierw mówię, potem myślę, ale ta dziewczyna wzbudza we mnie wszystkie możliwe uczucia, począwszy od tych pozytywnych kończąc na tych najbardziej negatywnych. Pierwszy raz spotykam się z kimś takim. Niestety, chyba za bardzo na nią naskoczyłem. Do jej oczu napłynęły łzy... kurwa, moja wina, przecież wiedziałem, że jest wrażliwa. Ona ma rację, jestem idiotą. 
   - Jesteś okropny! Nienawid...- zaczęła mówić, ale przerwałem jej i przytuliłem, zanim zdążyła się popłakać.
   - Okej, już wiem. Uspokój się, moja wina. Już do mnie doszło. Tylko nie płacz. - chyba zawaliłem po całości, moje słowa sprawiły że zaczęła szlochać jak opętana, ale chyba nie tylko z mojego powodu, myślę, że ma jakiś problem, bądź problemy i to wszystko ją przerosło. Pozwoliłem jej płakać na moim ramieniu, zanim się uspokoiła minęło dobre dziesięć minut. Nie wiem dlaczego wypłakała się akurat w moje ramię, ale wkurza mnie to, że miała być tylko kolejną na mojej liście, a budzi we mnie jakieś niezrozumiałe uczucia. Nie wiem jeszcze dokładnie czego chcę, ale myślę, że chyba pierwszy raz mogę być zakochany, ten mały króliczek właśnie zmiękczył moje serce, nie wierzę! Wiem, że ona potrzebuje kogoś takiego jak ja. A ja chcę żeby ta chwila trwała wiecznie, nie chcę pozwolić jej odejść, niech tylko pozwoli mi się zbliżyć. Gdy o tym myślałem, w radio właśnie zaczęła lecieć piosenka The Vamps - Wild Heart (https://www.youtube.com/watch?v=sCDdQwVRwxM) Tak, bardzo adekwatnie do tego co teraz czułem.. Zachciało mi się płakać gdy spojrzałem na Melody. Jest taka piękna... czekaj, mam być silny, a tu jest jeszcze gorzej. Sam już nie wiem czego chcę, ale wiem, że nie mogę zostać obojętny. Nagle dziewczyna oderwała się ode mnie, spojrzała prosto w moje oczy i uśmiechnęła się szczerze. Czyta mi w myślach czy co kurwa?! Odwzajemniłem uśmiech, a ona wzięła swoje książki i ciuchy, uśmiechając się w moją stronę gdy brała bluzkę, która miała być "moją pamiątką". Wszystko rozegrało się bez słów, a było warte więcej niż tysiąc słów. Każdy uśmiech był bezcenny.
   - No to cześć. Do jutra w szkole? - rzuciła wychodząc.
   - Czyżbyś już mnie nie nienawidziła?
 - To nie tak.. po prostu.. sama nie wiem... poczułam się bezpiecznie z tobą i w ogóle. - odpowiedziała zakłopotana, trzaskając drzwiami, tak jak myślałem, jest nieśmiała i słodka, nieważne jak twardą udaje.
Więc to tu pracuje. Fajnie, może kiedyś wpadnę. A tymczasem... jutro szkoła, i tak, Melody, do jutra.

Melody's POV
Sama nie wiem co się stało... co mnie do cholery strzeliło, żeby się do niego przytulać? Ok, nie rozumiem siebie. W każdym razie... nie wiem. Ale teraz praca jest najważniejsza, nie mogę znowu odpłynąć w krainę marzeń. Lola poinformowała mnie, że poznała jakiegoś nowego przystojniaka i że jest niby trochę od niej młodszy. Cóż, ona jest piękna, więc nietrudno jej o chłopaka jakiego chce mieć. Jutro mam wpaść do baru, aby mi go przedstawiła. Cieszę się jej szczęściem. Nawet nie zauważyłam kiedy czas mojej pracy dobiegł końca, pomijając, że się spóźniłam, na szczęście nikt nie zadawał zbędnych pytań. Zapomniałam przebrać ubrania Luke'a z logo drużyny piłkarskiej naszego liceum.. super... teraz ludzie sobie pomyślą, że jestem jakąś sportsmenką, albo mam chłopaka sportowca.. swoją drogą Mikey zawsze chciał grać w drużynie... może poproszę Luke'a, żeby rozpatrzył jego przyjęcie? Czekaj, Mel, nie masz takich relacji z tym kosmitą, żeby go o to prosić. To tylko przypadkowy koleś, który miał być słupem, ale coś poszło nie tak. Mniejsza, jestem zmęczona, teraz marzę tylko o ciepłym prysznicu i łóżku, jutro pierwszy produktywny dzień w szkole. Nie mogę się doczekać, i wcale nie chodzi i Luke'a. Ale pomijając jego chamską i zboczoną stronę jest całkiem słodki. Ugh! Przestań o nim myśleć Melody! To idiota, cholerny idiota, cholerny, zboczony idiota, cholerny, zboczony, seksowny, słodki idiota!!
Gdy zakładałam moją dżinsową kurtkę, nagle wypadła z niej jakaś karteczka. Nie przypominam sobie żebym wcześniej zostawiała tu jakąś karteczkę, może to wiadomość od Loli ?
Przeczytałam napis na karteczce chyba z dziesięć razy i momentalnie pobladłam, zrobiło mi się słabo. Czy to jakiś żart? Czym sobie zasłużyłam?
Wracając do domu cały czas miałam w głowie tekst karteczki, który mówił: Zginiesz suko.
Dlaczego ja?! To WCALE nie jest zabawne. Ten dzień to serio jakiś popierniczony horror.
Kiedy wróciłam do domu i wzięłam prysznic, rzuciłam się do łóżka, chcąc jak najszybciej zasnąć i zapomnieć o dziwnej wiadomości.


_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Takim oto sposobem mamy rozdział 3. pod Prologiem były 3 komentarze. Pod następnymi rozdziałami nie ma wcale... co jest? Nie podoba się już? Szkoda...
A jeśli wciąż ze mną jesteście - komentujcie, fajnie wiedzieć, że ma się dla kogo robić to co się robi...
W razie pytań i chęci uzyskania spoilerów - tt : @worldofliarsFF
A co do rozdziału, jak podoba Wam się relacja Lukeya i Melody? Co sądzicie o tajemniczej karteczce?
Następny rozdział mooooże dzisiaj, ale najpewniej w piątek, bo w czwartek sprawdzian, w piątek praca klasowa, także. Btw, przepraszam.
Much Love,
Magdalene XxX

PS. Kolejny rozdział pisany na spontana i niesprawdzany. Wybaczcie!






3 komentarze:

  1. Przewinęłam się w Twoim blogu. ;-; No fajnie.
    No więc, chciałam Ci powiedzieć, iż publikowanie tak niedługo po zaczęciu pisać jest bardzo odważne także jesteś osobą odważną. Odwagi wymaga także publikowanie od razu po napisaniu i nie zostawianie sobie niczego w zapasie na później.
    Znamy się dziewięć lat a ja Ci jeszcze nie powiedziałam że jesteś odważna. ;-;
    No i ten. Skoro Luke ma być takim wielkim nieogarem, to idealnie to przedstawiłaś. Ale jest jeden błąd główny, ponieważ często powtarzasz. Szczególnie "ok" w tym rozdziale. xD Ale nie będę po Tobie jechać czy coś...
    Akcja się i rozwinęła i nie rozwinęła więc czekam na kolejny żeby móc się bardziej wypowiedzieć i więcej poprzyczepiać. :D
    Weny Magdaleno!
    A i... Skomentuj mój blog bo się obrażę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdaleno! Bardzo ciekawe przemyślenia Luke'a..... Zrypał po całości. Pozdroski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. łoooo!!!!! Ja tam nie mam uwag! Czytam next!

    OdpowiedzUsuń