Wczoraj wieczorem całkowicie przypadkowo podsłuchałem rozmowę Clifforda i Charlotte. Nie wiem dokładnie co oni kombinują, ale muszę szybko znaleźć Melody.
Szedłem wzdłuż długiego korytarza drugiego piętra szkoły, próbując znaleźć Mel. To nie jest łatwe kiedy co chwila jakaś laska krzyczy do ciebie cześć albo do ciebie podbiega. Cholernie mnie to irytuje, ale niech im będzie. Po kilku minutach szukania zastałem dziewczynę na trzecim piętrze budynku. Siedziała sama, nie wiem dlaczego, ale wyglądała na bardzo smutną. Może już wie? Podszedłem do dziewczyny z uśmiechem na ustach i usiadłem obok. Ona tylko spojrzała na mnie, wywróciła oczami i wyjęła z kieszeni telefon i słuchawki zdecydowanie chcąc się mnie pozbyć.
- Ej, słuchaj, wiem, że mnie nienawidzisz i takie tam, ale musze ci koniecznie coś powiedzieć. - powiedziałem półszeptem, dając dziewczynie do zrozumienia że to ważna sprawa.
- Um, no, co chcesz? - zapytała wyjmując słuchawki z uszu.
- A możemy porozmawiać w jakimś spokojniejszym miejscu?
- Chcesz znaleźć spokojne miejsce w szkole? Teraz? Wiesz, że za 3 minuty zaczyna się lekcja? - zapytała marszcząc brwi.
- Tak, nie jestem idiotą. - powiedziałem a dziewczyna spojrzała na mnie miną w stylu: "Czy aby na pewno?" , ale kontynuowałem. - To serio ważne.
- Skoro to takie ważne to może spotkamy się po lekcjach? - zaproponowała, co mnie trochę zbiło z tropu. - Bo wiesz, przecież to ma być tajemnica, nie?
- Ymm... możemy, jak wolisz, więc gdzie?
- Hm, możemy spotkać się w sumie u mnie. Ale jeśli mnie wkręcasz to nie żyjesz, rozumiesz?! - powiedziała stanowczo i wróciła do słuchania muzyki.
Chciałem zapytać się jej jeszcze o adres, ale dała mi do zrozumienia że nie słyszy mnie przez słuchawki. Stwierdziłem więc, że dalsze próby skontaktowania się z nią nie mają sensu, więc wstałem, rzuciłem głuche cześć i udałem się pod salę matematyczną. Po drodze wysłałem jej jeszcze smsa z zapytaniem o adres. Pewnie teraz czuje się głupio, że od razu mi go nie podała, cała Mel. W mgnieniu oka dostałem odpowiedź zwrotną. Schowałem telefon i wszedłem spóźniony na lekcję w trakcie której cały czas myślałem o tym co usłyszałem wczoraj.
- Zależy ci na niej?! - zapytała Charlotte.
- Tak, ale... jesteś pewna? - zapytał niepewnie Michael.
- No jasne! Przecież wszyscy chcemy tylko jej dobra... Biedna Melody... przecież jest naszą kumpelką, nie? Po prostu nam zaufaj i pomóż. - powiedziała zbliżając się do niego niebezpiecznie blisko, ale chłopak zdawał się nie reagować na jej zachowanie, ostatecznie przytaknął i odszedł.
Nie mam pojęcia o co chodziło, ale chyba nie zanosi się na nic dobrego.
~*~
Dzisiejszy dzień był jednym z tych które mijają niesamowicie szybko. I dobrze, bo nie mam pojęcia co myśleć o tamtej sytuacji. Wyszedłem ze szkoły i ruszyłem w stronę mojego samochodu. W sumie nie mam pojęcia dlaczego mnie to tak zainteresowało... przecież w sumie Melody mnie nie interesuje.. prawda? Prawda?! Wsiadłem do samochodu i włączyłem głośno muzykę (tak jakby to była nowość), ale tym razem zrobiłem to żeby oderwać się od myśli o dziewczynie co oczywiście utrudniał fakt, że właśnie jestem w drodze do jej domu.
Zatrzymałem się pod domem na którym widniał adres z karteczki, wysiadłem z auta i podążyłem w stronę drzwi wejściowych. Zapukałem i tupałem ze zniecierpliwieniem nogą, czekając aż Grey wreszcie raczy otworzyć te cholerne drzwi. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzyła mi jakaś staruszka.
- Um... dzień dobry? Mieszka tu Melody? Melody Grey? Przyszedłem ją odwiedzić...
- Och, no przecież, że tak, Michael! Dawno cię u nas nie było, zapomniałeś adresu czy zgubiłeś swoje okulary tak jak ja? Właśnie... Melodiś jeszcze nie ma... ale zapraszam, możesz na nią poczekać.. ja w tym czasie poszukam okularów. - powiedziała prawdopodobnie jej babcia i weszła do środka. Podążyłem za nią. Chciałem powiedzieć kobiecie, że wcale nie jestem Michaelem ale ona cały czas coś do mnie mówiła, więc zrezygnowałem z tego przedsięwzięcia. Kiedy wreszcie zapadła chwila ciszy odezwałem się.
- Tak.. hm.. a o której "Melodiś" kończy? Bo tak jakby byłem z nią umówiony.
- Och, wydaje mi się, że skończyła już dwie godziny temu.. wydawało mi się że miała też jechać do jakiejś... Victorii? - zamurowało mnie. Ona sama pakuje się w kłopoty. Postanowiłem do niej zadzwonić.
Ma szczęście że odebrała. Zmusiłem ją do przyjazdu do domu i usiadłem na kanapie. Po chwili dziewczyna była już w środku.
- Gdzie ty byłaś? Mówiłem że wpadnę... - zacząłem, nie chcąc za nadto krzyczeć na dziewczynę w obecności jej babci.
- Do końca ci nie wierzyłam, więc nie chciałam odwoływać spotkania z Victorią. Więc, co jest tak ważnego, że nie mogłeś chwilę poczekać i, że odciągasz mnie od moich znajomych?
- Możemy o tym pogadać u ciebie w pokoju?
- Niech ci będzie. Chodź za mną. - powiedziała obojętnie i ruszyła w stronę schodów.
- Słuchaj... - powiedziałem siadając na jej łóżku i poklepując miejsce obok mnie aby usiadła obok.
- No? - usiadła. - Jak już coś chciałeś to teraz chociaż zacznij gadać...
- Już, już.
- Nie mam całego dnia.
- Ymm. Słuchaj.. byłaś dziś taka smutna w szkole.. coś się stało?
- Ym, od kiedy obchodzi cię moje życie?
- Ym, odpowiesz mi czy nie?
- Ym, nie dzięki.
- Ej, czemu jesteś niemiła kiedy ja próbuję być miły? To... niemiłe...
- Proponowałabym zainwestować w słownik, aby znaleźć więcej synonimów słowa 'niemiłe', Hemmings.
- Więcej czego?
- Ugh, nieważne. - powiedziała - Idiota. - dodała pod nosem.
- Słyszałem to! - krzyknąłem i rzuciłem w dziewczynę poduszką.
- Idiota i dzieciak - powiedziała odrzucając poduszkę.
- Więc po co mnie zapraszałaś?
- Nie zapraszałam cię... nie byłeś planowany.
- Kolejna. - obruszyłem się słysząc ten sam zarzut dwa dni z rzędu.
- Sam się wprosiłeś.
- Bo mam ci coś ważnego do powiedzenia! Chciałem tylko najpierw zapytać jak się masz. Czy to coś złego przepraszam kurwa bardzo?!
- Mam cię dość.
- Super.
- Super.
Nastała chwila ciszy. Melody chyba ona nie przeszkadzała, aczkolwiek mi bardzo.
- Umm.. więc powiesz mi?
- Nie.
- Dlaczego taka jesteś? - zapytałem łapiąc ją za ramiona i potrząsając nią, lecz pozostawała obojętna.
- Jaka? No jaka Hemmings?
- No taka... wredna, obojętna... wkurzająca, kłamiesz...
- Kiedy przestaniesz wymieniać swoje cechy a zaczniesz moje? - zapytał unosząc brwi.
- O tym właśnie mówię...
- Dobra, mam dość. Jak musisz wiedzieć to ci powiem.. moi najlepsi przyjaciele, Lena i Calum urwali ze mną kontakt. Całkowicie i nieodwracalnie.
- Dlaczego? Co się stało?
- Gówno... - rzuciła na odczepne. - Właśnie że nie mam pojęcia!
- Jak to? A Michael? Co z nim?
- Też się ostatnio nie odzywa. - powiedziała smutno i spojrzała mi w oczy. Zobaczyłem w jej oczach łzę, która po chwili znikła, jakby dziewczyna bała się swoich uczuć. Zrobiło mi się jej żal. Chyba nie powiem jej teraz o tym co usłyszałem.. to by było nie na miejscu. - Chodzi o to... że ja im nic nie zrobiłam.. fakt, mam teraz kilka nowych przyjaciółek i w ogóle, ale... nic im nie zrobiłąm, rozumiesz?! - nie odezwałem się ani słowem tylko przytuliłem ją i pozwoliłem wypłakać w mój rękaw. - Dzięki... - rzuciła odrywając się ode mnie do jakimś czasie.
- Emmm, nie ma za co... - powiedziałem i podrapałem się po głowie.
- Chcesz mi coś powiedzieć, prawda?
- Może jednak nie dziś.. nie w takiej chwili. - powiedziałem i wstałem, ale dziewczyna złapała mnie za nadgarstek.
- Zostań i mi powiedz... - nalegała.
- Dobra...
- Więc?
- Więc emm...
- Och. Pewnie chcesz mi przekazać, że moi przyjaciele nie chcą mnie znać, ani teraz, ani nigdy. Mam rację, prawda?
- To nie to.
- Więc co? - powiedziała, a łzy znów popłynęły po jej policzkach. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale nagle ją pocałowałem. Chciałem, żeby przestała już mówić bo wcale nic mi nie ułatwiała. Początkowo odwzajemniała pocałunek lecz nagle odepchnęła mnie. - Co to do cholery miało być?!
- Eh, nie wiem.. tak jakoś..
- Nienawidzę cię.
- Z wzajemnością.
- Nie rób tego więcej. Nigdy.
- Okej, okej, co to za nagła zmiana nastroju, Grey?
- Gówno. - rzuciła a ja tylko przewróciłem oczami. - Mów mi to co chciałeś i spadaj.
- Ej, tylko spokojnie. - powiedziałem kiedy dziewczyna zaczęła mnie pospieszać na wszystkie możliwe sposoby. - Widzisz... gdy ostatnio weszłem...
- Wszedłem. - powiedziała i przewróciła oczami.
- Nieważne, miało być szybko, nie? - powiedziałem coraz bardziej zirytowany. - Więc, wtedy właśnie em... spotkałem Michaela..
- O matko... zrobił ci coś?!
- Od kiedy się o mnie martwisz?
- Od kiedy obchodzi cię moje życie?
- Kontynuując... spotkałem go i... on mnie nie widział.
- Gratuluję, konie historii?
- Możesz nie robić ze mnie debila?
- Możesz się streszczać?
- Możesz nie odpowiadać pytaniem na pytanie?
- Nienawidzę cię. - powiedziała przez zęby.
- Super.
- Super.
- Więc... podsłuchałem jego rozmowę z Charlotte.
- Twoją dziewczyną? - rzuciła lekko zirytowana słysząc jej imię.
- Nie jest moją dziewczyną... zerwałem z nią.
- Och, a więc która jest teraz tą szczęściarą? - powiedziała sarkastycznie.
- Żadna, ale jesteś na mojej liście. - szepnąłem jej w ucho.
- Ja chyba podziękuję. I tak już mam mdłości po tym twoim pocałunku.
- Mogę dokończyć? - zapytałem a dziewczyna skinęła, zdecydowanie zadowolona z rozwścieczania mnie. - On z nią rozmawiał.. i to nie była normalna rozmowa...
Opowiedziałem wszystko czego byłem świadkiem Melody, a ona coraz szerzej otwierała oczy.
- Ale... Melody... nie płacz tylko.. dowiem się o co chodzi. - powiedziałem uspokajająco.
- Nie. - powiedziała a ja spojrzałem zdziwiony w jej oczy. - Wyjdź stąd. - powiedziała oschle, a ja spojrzałem na nią pytająco. - Wynoś się do cholery!
- Co? - prychnąłem zszokowany.
- Jesteś popieprzony! Wynoś się!
- Co? Ja? A może twój super koleżka, który planuje jakiś podstęp z Charlotte?
- Jesteś popieprzonym kłamcą! Zawsze kłamiesz! ZAWSZE. Spieprzaj i odwal się ode mnie.
- Ja kłamcą? JA?! To ty tu jesteś popieprzona. - burknąłem i wyszedłem.
____________________________________________________________________________________________________________________________-
Męczyłam się z tym rozdziałem... jakiś totalny brak weny. Myślę, że idą mi coraz gorzej i nudniej... Przepraszam... Przepraszam też <znowu>, że dopiero teraz rozdział, ale soł szalony tydzień... no i za to że taki krótki, ale chyba jest dość ważny wątek. Zapraszam do komentowania <daje kopa>
Mój tt: @5sosaremyninjas
tt FF: @WorldOfLiarsFF
Nie nadążam z tym ff ale co tam, stworzę nowe :D już wkrótce kochani. :> Mam tylko problem z nazwą, ale do dopracowania. :)
Przepraszam na koniec znowu, ale... jak mówię że rozdział w tym tygodniu to znaczy że za tydzień. xd Przepraszam. Przepraszam też że mało śmieszny rozdział, ale tak jak pisałam... brak weny.
- Tak.. hm.. a o której "Melodiś" kończy? Bo tak jakby byłem z nią umówiony.
- Och, wydaje mi się, że skończyła już dwie godziny temu.. wydawało mi się że miała też jechać do jakiejś... Victorii? - zamurowało mnie. Ona sama pakuje się w kłopoty. Postanowiłem do niej zadzwonić.
Ma szczęście że odebrała. Zmusiłem ją do przyjazdu do domu i usiadłem na kanapie. Po chwili dziewczyna była już w środku.
- Gdzie ty byłaś? Mówiłem że wpadnę... - zacząłem, nie chcąc za nadto krzyczeć na dziewczynę w obecności jej babci.
- Do końca ci nie wierzyłam, więc nie chciałam odwoływać spotkania z Victorią. Więc, co jest tak ważnego, że nie mogłeś chwilę poczekać i, że odciągasz mnie od moich znajomych?
- Możemy o tym pogadać u ciebie w pokoju?
- Niech ci będzie. Chodź za mną. - powiedziała obojętnie i ruszyła w stronę schodów.
- Słuchaj... - powiedziałem siadając na jej łóżku i poklepując miejsce obok mnie aby usiadła obok.
- No? - usiadła. - Jak już coś chciałeś to teraz chociaż zacznij gadać...
- Już, już.
- Nie mam całego dnia.
- Ymm. Słuchaj.. byłaś dziś taka smutna w szkole.. coś się stało?
- Ym, od kiedy obchodzi cię moje życie?
- Ym, odpowiesz mi czy nie?
- Ym, nie dzięki.
- Ej, czemu jesteś niemiła kiedy ja próbuję być miły? To... niemiłe...
- Proponowałabym zainwestować w słownik, aby znaleźć więcej synonimów słowa 'niemiłe', Hemmings.
- Więcej czego?
- Ugh, nieważne. - powiedziała - Idiota. - dodała pod nosem.
- Słyszałem to! - krzyknąłem i rzuciłem w dziewczynę poduszką.
- Idiota i dzieciak - powiedziała odrzucając poduszkę.
- Więc po co mnie zapraszałaś?
- Nie zapraszałam cię... nie byłeś planowany.
- Kolejna. - obruszyłem się słysząc ten sam zarzut dwa dni z rzędu.
- Sam się wprosiłeś.
- Bo mam ci coś ważnego do powiedzenia! Chciałem tylko najpierw zapytać jak się masz. Czy to coś złego przepraszam kurwa bardzo?!
- Mam cię dość.
- Super.
- Super.
Nastała chwila ciszy. Melody chyba ona nie przeszkadzała, aczkolwiek mi bardzo.
- Umm.. więc powiesz mi?
- Nie.
- Dlaczego taka jesteś? - zapytałem łapiąc ją za ramiona i potrząsając nią, lecz pozostawała obojętna.
- Jaka? No jaka Hemmings?
- No taka... wredna, obojętna... wkurzająca, kłamiesz...
- Kiedy przestaniesz wymieniać swoje cechy a zaczniesz moje? - zapytał unosząc brwi.
- O tym właśnie mówię...
- Dobra, mam dość. Jak musisz wiedzieć to ci powiem.. moi najlepsi przyjaciele, Lena i Calum urwali ze mną kontakt. Całkowicie i nieodwracalnie.
- Dlaczego? Co się stało?
- Gówno... - rzuciła na odczepne. - Właśnie że nie mam pojęcia!
- Jak to? A Michael? Co z nim?
- Też się ostatnio nie odzywa. - powiedziała smutno i spojrzała mi w oczy. Zobaczyłem w jej oczach łzę, która po chwili znikła, jakby dziewczyna bała się swoich uczuć. Zrobiło mi się jej żal. Chyba nie powiem jej teraz o tym co usłyszałem.. to by było nie na miejscu. - Chodzi o to... że ja im nic nie zrobiłam.. fakt, mam teraz kilka nowych przyjaciółek i w ogóle, ale... nic im nie zrobiłąm, rozumiesz?! - nie odezwałem się ani słowem tylko przytuliłem ją i pozwoliłem wypłakać w mój rękaw. - Dzięki... - rzuciła odrywając się ode mnie do jakimś czasie.
- Emmm, nie ma za co... - powiedziałem i podrapałem się po głowie.
- Chcesz mi coś powiedzieć, prawda?
- Może jednak nie dziś.. nie w takiej chwili. - powiedziałem i wstałem, ale dziewczyna złapała mnie za nadgarstek.
- Zostań i mi powiedz... - nalegała.
- Dobra...
- Więc?
- Więc emm...
- Och. Pewnie chcesz mi przekazać, że moi przyjaciele nie chcą mnie znać, ani teraz, ani nigdy. Mam rację, prawda?
- To nie to.
- Więc co? - powiedziała, a łzy znów popłynęły po jej policzkach. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale nagle ją pocałowałem. Chciałem, żeby przestała już mówić bo wcale nic mi nie ułatwiała. Początkowo odwzajemniała pocałunek lecz nagle odepchnęła mnie. - Co to do cholery miało być?!
- Eh, nie wiem.. tak jakoś..
- Nienawidzę cię.
- Z wzajemnością.
- Nie rób tego więcej. Nigdy.
- Okej, okej, co to za nagła zmiana nastroju, Grey?
- Gówno. - rzuciła a ja tylko przewróciłem oczami. - Mów mi to co chciałeś i spadaj.
- Ej, tylko spokojnie. - powiedziałem kiedy dziewczyna zaczęła mnie pospieszać na wszystkie możliwe sposoby. - Widzisz... gdy ostatnio weszłem...
- Wszedłem. - powiedziała i przewróciła oczami.
- Nieważne, miało być szybko, nie? - powiedziałem coraz bardziej zirytowany. - Więc, wtedy właśnie em... spotkałem Michaela..
- O matko... zrobił ci coś?!
- Od kiedy się o mnie martwisz?
- Od kiedy obchodzi cię moje życie?
- Kontynuując... spotkałem go i... on mnie nie widział.
- Gratuluję, konie historii?
- Możesz nie robić ze mnie debila?
- Możesz się streszczać?
- Możesz nie odpowiadać pytaniem na pytanie?
- Nienawidzę cię. - powiedziała przez zęby.
- Super.
- Super.
- Więc... podsłuchałem jego rozmowę z Charlotte.
- Twoją dziewczyną? - rzuciła lekko zirytowana słysząc jej imię.
- Nie jest moją dziewczyną... zerwałem z nią.
- Och, a więc która jest teraz tą szczęściarą? - powiedziała sarkastycznie.
- Żadna, ale jesteś na mojej liście. - szepnąłem jej w ucho.
- Ja chyba podziękuję. I tak już mam mdłości po tym twoim pocałunku.
- Mogę dokończyć? - zapytałem a dziewczyna skinęła, zdecydowanie zadowolona z rozwścieczania mnie. - On z nią rozmawiał.. i to nie była normalna rozmowa...
Opowiedziałem wszystko czego byłem świadkiem Melody, a ona coraz szerzej otwierała oczy.
- Ale... Melody... nie płacz tylko.. dowiem się o co chodzi. - powiedziałem uspokajająco.
- Nie. - powiedziała a ja spojrzałem zdziwiony w jej oczy. - Wyjdź stąd. - powiedziała oschle, a ja spojrzałem na nią pytająco. - Wynoś się do cholery!
- Co? - prychnąłem zszokowany.
- Jesteś popieprzony! Wynoś się!
- Co? Ja? A może twój super koleżka, który planuje jakiś podstęp z Charlotte?
- Jesteś popieprzonym kłamcą! Zawsze kłamiesz! ZAWSZE. Spieprzaj i odwal się ode mnie.
- Ja kłamcą? JA?! To ty tu jesteś popieprzona. - burknąłem i wyszedłem.
____________________________________________________________________________________________________________________________-
Męczyłam się z tym rozdziałem... jakiś totalny brak weny. Myślę, że idą mi coraz gorzej i nudniej... Przepraszam... Przepraszam też <znowu>, że dopiero teraz rozdział, ale soł szalony tydzień... no i za to że taki krótki, ale chyba jest dość ważny wątek. Zapraszam do komentowania <daje kopa>
Mój tt: @5sosaremyninjas
tt FF: @WorldOfLiarsFF
Nie nadążam z tym ff ale co tam, stworzę nowe :D już wkrótce kochani. :> Mam tylko problem z nazwą, ale do dopracowania. :)
Przepraszam na koniec znowu, ale... jak mówię że rozdział w tym tygodniu to znaczy że za tydzień. xd Przepraszam. Przepraszam też że mało śmieszny rozdział, ale tak jak pisałam... brak weny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz