czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 6

Melody's POV
Trochę się przespałam i wstałam, aby przygotować się na imprezę. Która to już godzina? Ok, dopiero 17, mam jeszcze trochę czasu. Właściwie nie wiem jak mam ubrać się na tą imprezę... to ma być coś eleganckiego czy raczej wygodnego? Zadzwonię do Victorii, dała mi dziś swój numer na kartce z napisem 'szczegóły imprezy', ale się nie odzywała, chyba bała się, że z niej też zaczną się śmiać. Wzięłam mój telefon z komody i wpisałam starannie numer zapisują go pod hasłem "Victoria". Dzwonię, jest sygnał. Nikt nie odbiera... Zadzwonię jeszcze raz...
   - Halo? - nareszcie w słuchawce odpowiedział mi głos, mogę powiedzieć, że znajomy, ale należał do chłopaka.
   - Victoria? - idiotko, przecież to chłopak, puknęłam się w głowę, ale to pytanie samo ze mnie wyleciało, osoba po drugiej stronie jest posiadaczem naprawdę pięknego głosu, który sprawił, że przestałam racjonalnie myśleć. Chłopak się zaśmiał. Chwila, jedyną osobą jakiej przyznałam kiedykolwiek, że ma piękny głos był Luke. Lucas Robert Hemmings. - LUKE?!
   - Brawo księżniczko. - ponownie się zaśmiał.
   - Skąd miałam wiedzieć że to ty? - powiedziałam ponownie już wkurzona przez niego.
   - Może dlatego, że dzwonisz na mój numer?
   - Może byś się zamknął? Dała mi go Victoria. Napisała obok niego 'szczegóły imprezy'.
   - Och, a więc przychodzisz, myślałem że po tym co się wydarzyło w szkole cię nie będzie. Myślałem też, że chcesz mi podziękować za uratowanie przed tamtym ciemnowłosym zboczeńcem.
   - To może przestań myśleć, ok?! Poza tym, ten "zboczeniec" nazywa się Calum i to mój najlepszy przyjaciel.
   - Dobra, dobra, spokojnie, nie wyglądał mi na przyjaciela gdy cię szarpał, ale jeśli cię wkurzam to wiedz, że w telefonie jest taka opcja jak rozłącz. - nastała chwila ciszy, wzięłam głęboki oddech zanim zdecydowałam się coś powiedzieć.
   - Więc zdradzisz mi szczegóły imprezy czy nie? - powiedziałam tym razem na spokojnie.
   - To zależy...
   - Kurwa Luke! Znowu mnie drażnisz. Zależy od czego?
   - Nie, nic, przepraszam, po prostu przeciągam tą rozmowę, bo masz piękny głos. A i radziłbym ci sprawdzić czy nie masz podsłuchu ze strony swojego super klubu moich wielbicielek.
   - Wiesz coś?
   - Ale o czym?
   - O tym esemesie, który dostała cała szkoła... wiesz coś o tym? To ty? A może Calum?
   - Nie mam pojęcia kto go wysłał, ale jestem pewny, że to nie ja. Co do tego Caluma... - nie dałam mu dokończyć, wiedziałam, to Calum!
   - Czemu on? Jest aż tak zły, że idę do ciebie na imprezę i chcę być popularna? - właściwie nie wiem czemu mówiłam to akurat jemu. To przez emocje, no i brak normalniej rozmowy przez cały dzień.
   - Wyluzuj, zanim pójdziesz go zabić, daj mi dokończyć. To nie Calum. Był ze mną kiedy przyszły te esemesy. Też go dostał. Powiedział wtedy pod nosem coś w stylu 'o cholera, muszę ją znaleźć zanim się załamie' i pobiegł cię szukać.
   - Naprawdę? Ojeju.
   - A ty zwątpiłaś w jego niewinność. Ale z ciebie super przyjaciółka.
   - Przestań, już dotarło za pierwszym razem, kiedy powiedziałeś, że nie umiem zrozumieć że to zawsze moja wina. Wiem, jestem idiotką. - powiedziałam ciszej ostatnie zdanie, aby nie dać mu satysfakcji. Uspokoił mnie fakt, że to nie Cal. Mam teraz niemałe wyrzuty sumienia, że w niego zwątpiłam, a Luke tego wcale nie ułatwia.
   - Dobra, wracając do imprezy... mam basen, więc pod ciuchy załóż kostium, chyba, że nie chcesz, aczkolwiek chętnie cię zobaczę w samym kostiumie kąpielowym. Ubierz się wygodnie, to tylko imprezka, a nie bankiet. Nie musisz nic ze sobą brać, chyba że gumki. - zaczął się śmiać jakby powiedział żart stulecia. Gdy tylko się uspokoił, kontynuował swoją inteligentną wypowiedź. Faceci... - A wiesz księżniczko, że będzie tam też alkohol? Jeśli nie chcesz nie pij, wiem, że pewnie nigdy nie miałaś z nim do czynienia. Tylko nie daj się nikomu omamić, ani wstrzykiwać sobie nic. Może się źle skończyć. Na przykład... - chciał wymieniać jakieś głupoty, zapewne typu 'ciąża', ale nie dałam mu dojść do słowa.
   - Okay, okay,  zrozumiałam, przyzwoitko, nie musisz mi  dawać tak szczegółowych porad. Dziwię się, że nie masz mnie za osobę, która nie wie nawet czym jest seks i jeszcze tego mi nie wyjaśniłeś.
   - Och, spokojnie księżniczko, mam cię za taką osobę. - co on do mnie mówi przepraszam bardzo? - Ale tego czym jest seks mogę cię nauczyć w praktyce, przez telefon się nie da słonko.
   - Serio czerpiesz taką przyjemność z wkurwiania mnie?!
   - Tak, ale wracając do imprezy...
   - Chyba wiem już wszystko. Cze- -chłopak mi przerwał.
   - A adres? - znowu wyszłam na kretynkę.
   - No, dawaj.
   - Nie tak ostro, kochanie. Yanko Road. Naprzeciwko Lane Cove.
   - Okey. Tam mieszkasz?
   - To jeden z moich kilku domów, a co?
   - Nie było pytania. - powiedziałam zdegustowana, mnie nie stać nawet na porządny telefon. - To do zobaczenia, Hemmings.
   - Do zobaczenia, Grey.
Rozłączył się. Gdybym wiedziała, że to jego numer, przygotowałabym się psychicznie. Dobra, mam okazję skorzystać z prywatnego basenu Hemmingsa, ale szczerze boję się paradować w samym kostiumie po jego posesji. Okej, Mel, będzie tam dużo ludzi i wianuszek jego fanek, nie będzie miał czasu nawet zaszczycić cię spojrzeniem.
Skrzętnie wybrałam odpowiednie ciuchy. Krótkie dżinsowe spodenki, białą bokserkę i dżinsową kurtkę, gdyby zrobiło się chłodno. Weszłam do łazienki, umyłam włosy, wysuszyłam, zrobiła się 18:30. O 19 impreza, chyba muszę przyśpieszyć. Ubrałam mój dwuczęściowy kostium kąpielowy i założyłam na niego wcześniej przygotowany zestaw ciuchów. Zrobiłam starannie makijaż i upięłam włosy. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a... 'Więc jednak idziesz na imprezę, księżniczko.' To Luke? Nie... to nie jego numer. To numer z którego wcześniej cała szkoła dostała tego nieszczęsnego SMSa. Ktokolwiek to napisał, musi wiedzieć co teraz robię... Nie będę się tym przejmowała, to pewnie tylko przypadek. Ale tylko Hemmings nazywa mnie księżniczką... czy to możliwe, że to on?! No jasne - podsłuch. Tym razem jestem pewna tego o czym myślę, ostrzegał mnie przed tym, musiał o tym wiedzieć.
Wróciłam do przygotowań do imprezy. Zostało mi już tylko wybrać buty. Chyba wezmę trampki - tradycyjnie. Zeszłam na dół i powiedziałam babci, że idę na imprezę i PRAWDOPODOBNIE nie wrócę przed czwartą.




Luke's POV
Wybiła 19, są już wszyscy, ale nadal nie ma tej na którą czekam, Melody. Spojrzałem na zegarek. Grey, gdzie jesteś? Nie mogłem skupić się na tym co mówią dziewczyny, które mnie otaczały, a których imion i tak nie znałem. Nagle odpędził je Ashton, nalegał, że chce pogadać. Nie zaprosiłem tu kuzynki Mel, bo Ash powiedział, że chce dzisiaj 'zaopiekować się' inną dziewczyną.
   - Co jest? - zapytałem.
   - Może ty mi powiesz? Wyglądasz jakbyś się zakochał, jesteś jakiś nieobecny. Stary, martwię się.
   - Niepotrzebnie, a poza tym, wiesz, że ja się nigdy nie zakocham. Wszystkie są takie same, wskoczą ci do łóżka, bo jesteś miły... chociaż jak nie jesteś to też. Nieważne. Coś jeszcze?
   - Tak, wszystkie to dziwki, w sumie Lola jest inna, ale nie chce jeszcze wejść ze mną do łóżka, a to też niedobrze. Dlatego jej tu dziś nie ma.
   - Dobra, przejdź do rzeczy.
   - Myślę, że mała, słodka, niewinna Melody Grey namieszała ci w głowie, gościu.
   - Cooooo? Nieeee.
   - Przeciągasz głoski Luke, wiem, że kłamiesz, nie oszukasz mnie.
   - Mówiłem ci. Stworzyłem przecież z tobą listę dziewczyn, które chcę przelecieć. Ona jest po prostu kolejną. A wiesz, że są na niej prawie wszystkie jakie znam, więc to żadna różnica.
   - Okey, mów co chcesz, ale ja wiem swoje. Idę o zakład, że jej nie przelecisz, a ponadto się w niej zakochasz.
   - Nie-e. Przelecę ją jeszcze dziś i to ona będzie we mnie beznadziejnie zakochana.
   - No tak, nie miałem racji, ty już jesteś w niej zakochany. I to beznadziejnie. Sam wiesz, że jest inna niż te wszystkie. Dlatego ci się podoba, nie?
   - Nie... to nie to, Ash. Ona jest... ugh, nawet nie wiem jak to nazwać... niesamowita, piękna, nieśmiała, udaje twardą, ale jest słodziutka. Jest mądra, trochę zarozumiała, ale masz rację. Jestem w niej zakochany, beznadziejnie zakochany. - w trakcie mojej przemowy podeszła do nas Charlotte-przewodnicząca mojego fan clubu i jednocześnie moja dziewczyna.
   - Hej, mam nadzieję, że mówicie o mnie. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
   - To ja spadam stary, powodzenia z tą idiotką. Dam ci znać gdyby przyszła osoba godna twojej uwagi. - powiedział machając. Nie mogłem powstrzymać śmiechu widząc wściekłą Charlotte, Mel jest zdecydowanie słodsza gdy jest wkurzona. Robi wtedy tą swoją minę obrażonego króliczka. Albo opętanego. Jak zwał tak zwał.
Pogadałem chwilę z Charlotte, prawie jej nie słuchałem, oglądałem się Melody, ale jej nie widziałem. Gdy udało mi się spławić moją dziewczynę, nagle przypomniałem sobie, że przecież mam numer Mel. Wybrałem numer... poczta głosowa... jeszcze raz... i nic... jeszcze raz. A jak coś jej się stało? Przecież dostawała dziwne pogróżki... Nagle odezwał się zapłakany głos w słuchawce.
   - H-h-halo? - powiedziała szlochając.
   - Gdzie jesteś? Coś się stało?
   - Od kiedy... ci... na mnie... zależy?! - powiedziała próbując się uspokoić.
   - Od zawsze, Melody, teraz mów, gdzie jesteś... przyjadę po ciebie.
   - Byłam u ciebie, ale wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać, a że przyjechałam taksówką, nie miałam jak wrócić... jestem w jakimś lesie. Niedaleko twojego domu.
   - Ok, nie ruszaj się, znajdę cię.
   - Nie chcę.
   - Dlaczego?
   - Niby po co? Wrócę i znowu się zacznie. - powiedziała i znów zaczęła szlochać.
   - Spokojnie, pewnie ci zimno, znajdę cię i wezmę do mnie. Będziesz mogła na spokojnie przenocować w pokoju gościnnym. Już jesteś bezpieczna. Powiedz mi co widzisz, znajdę cię.
   - L-L-u-u-uke...
   - Tak?
   - P-pośpiesz... się... proszę... - powiedziała, po czym usłyszałem krzyk, a następnie jej płacz. Połączenie zakończone. Kurwa, to moja wina! Trzeba było jej zaproponować podwiezienie do mnie albo coś... tak mi na niej zależy, ale nie czas się obwiniać. Muszę ją znaleźć... zanim będzie za późno.

~*~

Wziąłem ze sobą Ashtona, on przynajmniej zachowa trzeźwy umysł w trakcie gry ja będę odchodził od zmysłów. Biegaliśmy w te i z powrotem, a dziewczyna przepadła...
   - Ashton...
   - Tak? - odpowiedział mi ciężko oddychając po wyczerpującym biegu.
   - Wiesz, że to moja wina.
   - Przestań, co mogłeś zrobić?
   - Wiesz, że od czasu kiedy ją pierwszy razem spotkałem dostaje jakieś pogróżki? - zapytałem ignorując poprzednie pytanie przyjaciela.
   - I czemu myślisz, że to ma związek z tobą?
   - Może dlatego, że otacza mnie grono psychicznych fanek które mają jakieś chore zasady?
   - Ale i tak każdego dnia mówisz im, że je kochasz.
   - Przecież wiesz że muszę...
   - Nic nie musisz. Sam decydujesz o swoim życiu. Okay, przestań o tym myśleć, liczy się tu i teraz. Masz telefon? Rozdzielimy się, będzie szybciej. - przytaknąłem i pognałem w stronę pobliskiego stawu.
Po kilku minutach zobaczyłem ciało, zanurzone do pasa w wodzie... tak, to moja Melody. Moja mała, bezbronna Melody, która została SAMA w tym lesie na pastwę losu. Podbiegłem do niej czym prędzej. Sprawdziłem tętno i oddech. Jest dobrze, ale trzęsą mi się przy niej ręce, bo wiem, że to moja wina. Ona jest całą poturbowana i posiniaczona. Widzę ból na jej pięknej twarzy. Wybrałem numer do Asha i poprosiłem go o przyjście w opisane przeze mnie miejsce. Chłopak zachował zimną krew i pomógł dziewczynie zdecydowanie bardziej niż ja. Ja ledwo pamiętam w tym momencie jak się nazywam. Ashton bał się, że zaraz zemdleję, więc sam wziął Melody na ręce i zaniósł w stronę domu. Jej sine usta świadczyły o tym jak bardzo jest wyziębiona. W sumie musiała spędzić w tej wodzie dobre pół godziny. Zdecydowanie nie jestem najlepszym aniołem stróżem.

~*~


Melody's POV
   - Gdzie... ja... jestem? - powiedziałam, ale wiedziałam, że nikt mi nie odpowie. Byłam sama w wielkim pokoju. ZNOWU sama. Pokój był bardzo bogato urządzony. Leżałam w dwuosobowym łóżku przykryta po szyję. Obserwowałam dalej otoczenie. Nagle klamka od pokoju zaczęła się ruszać. Momentalnie podskoczyłam z przerażenia, ale ku mojemu zadowoleniu (chyba pierwszy raz widząc go) do pokoju wszedł Luke. Przez ten raptowny podskok poczułam, że boli mnie każdy mięsień, dosłownie, nie wspomnę już o tym, jak bardzo boli mnie głowa.
   - A więc moja księżniczka już się obudziła? - powiedział z uśmiechem, ale nawet głupi by zauważył, że coś go trapi.
   - Jak widać... mów, co jest? - powiedziałam dotykając bolącego miejsca na głowie (czytaj całej głowy).
   - Ale o co chodzi? Słuchaj... pamiętasz coś? Kto ci to zrobił? Ciepło ci? Byłaś zziębnięta... przykryłem cię taką ilością kołder i koców jaką tylko mogłem...
   - Mów co ci jest. Nie zachowujesz się jak zwykle. I nie, nie pamiętam nic, tuż po tym jak zobaczyłam trzy cienie i poprosiłam cię o po-... - chłopak nie dał mi dokończyć.
   - Przepraszam, że nie pojawiłem się wcześniej, to moja wina, że teraz wszystko cię boli, że mogłaś umrzeć, że jesteś wyziębiona... - powiedział i zamknął twarz w dłoniach.
   - Ej, to nie twoja wina... - powiedziałam, ale to nic nie dało, więc zdecydowałam się go przytulić. Tak, pierwszy raz to wyszło z mojej inicjatywy. Chłopak nie ukrywał zdziwienia. - Już wszystko dobrze. Nie obwiniaj się. To zawsze moja wina, pakuję się w głupie kłopoty. - poprawiłam mu tym trochę humor, a że to jeden z niewielu razów, gdy chłopak jest dla mnie miły, stwierdziłam, że chyba wolę gdy jest na mnie zły i się ze mną przekomarza. Odsunęłam się od niego i wróciłam pod kołdrę. - Ej... skoro byłam zziębnięta, dlaczego nie ogrzałeś mnie swoim ciałem? - powiedziałam poruszając zabawnie brwiami. - Ach tak, zapewne gdzieś w innym pokoju była dziewczyna w samej bieliźnie czekająca na twoje przyjście. - powiedziałam śmiejąc się w myślach z tego, że powiedziałam 'coś tak błyskotliwego' będąc ledwo żywą.
Po chwili chłopak podniósł kołdrę i wsunął się pod nią. Leżał strasznie blisko mnie. Byłam zdziwiona i trochę zażenowana zaistniałą sytuacją.
   - Coś nie tak? Myślałem, że mam cię ogrzać... albo rozgrzać. - powiedział szczerząc się do mnie. Chyba znowu moja temperatura osiągnęła 100 stopni.
   - Nie, jest okej. A co z twoją imprezą? - powiedziałam odwracając się do niego plecami, co on wykorzystał, obejmując mnie od tyłu i przykładając swoją głowę do moich pleców.
   - Gdy cię znalazłem, Ashton cię tu zaniósł bo... ja nie mogłem...
   - Byłeś umówiony z dziewczyną?
   - Dasz mi dokończyć? - przytaknęłam czekając na dalszą część 'fascynującej' opowieści chłopaka. - Więc gdy Ashton już cię zaniósł, a ja się pozbierałem, bo przysporzyłaś mi niezłych palpitacji serca dziewczyno. Więc gdy już się pozbierałem, przyniosłem tu wszystkie farelki jakie znalazłem, wszystkie koce, wszystkie kołdry i... - nagle coś rzuciło mi się w oczy. Nie byłam w swoich ciuchach. Byłam w męskiej koszuli w kratę i w szarych męskich dresach.
   - Stój. Kto mnie przebrał?
   - No ja... bo kto inny?
   - Rozbierałeś mnie podczas gdy byłam nieprzytomna?!
   - A wolałabyś tu leżeć w przemokniętych ciuchach?! - nastała dłuższa cisza.
   - Tak, tak bym wolała.
   - Znowu się na mnie obrażasz?
   - Chyba mam dobry powód, zboczony kosmito.
   - Dobra... niech ci będzie. Ale wracając do tematu, Ash wygonił wszystkich z imprezy, żebyś miała spokój, a potem kazał mi się uspokoić i zaopiekować tobą, a potem też poszedł... No i siedziałem cały czas pod drzwiami do tego pokoju, czekając aż się obudzisz. Gdy cię usłyszałem, przyszedłem. Nie wiedziałem, że wolałabyś żebym leżał z tobą... ale skoro już mnie zaprosiłaś... - wypowiedział ostatnie słowa seksownym tonem i przygryzł płatek mojego ucha.
   - Przestań tak robić...
   - To znaczy jak?
   - No.. tak...
   - Masz na myśli to? - powiedział i objął mnie jedną ręką w talii, drugą łapiąc mój podbródek i przekręcając moją głowę w swoją stronę, niwelując dystans między nami. Zaczęłam robić się całą czerwona patrząc mu w oczy.
   - Tak, to... p-przestań. - powiedziałam niezbyt stanowczo, co tylko zmotywowało chłopaka do dalszych działań. Zaczął przesuwać palcami po moich plecach wywołując na nich przyjemne dreszcze, a potem przybliżył twarz jeszcze bardziej.
   - Dlaczego? Nie podoba ci się to? - wyszeptał do mojego ucha, a potem spojrzał się głęboko w moje oczy, oczekując odpowiedzi.
   - N-n-nie! - powiedziałam odwracając wzrok w drugą stronę, ponieważ nie umiem kłamać patrząc się w czyjeś oczy.
   - Okay, zadam to pytanie jeszcze raz, ale tym razem... - powiedział muskając moje wargi swoimi i zmuszając do patrzenia mu się w oczy. - ... tym razem będziesz patrzyła się w moje oczy. A więc, nie podoba ci się to?
   - W-w-c-cale. Przestań L-l-luke. - wydukałam znów odwracając się od niego i czerwieniąc się jeszcze bardziej niż już i tak byłam.
   - Właśnie widzę jak "wcale" cię to nie rusza. To ty przestań mówić tak seksownie moje imię, bo to sprawia, że aż się we mnie gotuje i mam ochotę cię przelecieć.
   - Skończ... czy gdybym nie mówiła twojego imienia to przypadkiem też nie byłbyś napalony? - powiedziałam, a chłopak znów znalazł się bliżej mnie. Zaczął składać na mojej szyi mokre pocałunki. Był coraz bliżej ust. Chciałam się sprzeciwić, ale nie mogłam. Właściwie nigdy nie czułam czegoś takiego, sprawiał, że jednocześnie go nienawidziłam i pragnęłam.
Nagle usłyszałam kroki. Jakby ktoś wchodził po schodach, Luke nie zwracał na to uwagi. Klamka się poruszyła, a do pokoju weszła....

___________________________________________________________________________________________________________________________________________

Tak, znów jestem zła i kończę w takim momencie.
Jest jedna sprawa o której chcę powiedzieć. Pod ostatnim rozdziałem nie widziałam żadnego komentarza... : < Proszę was, komentujcie. Wtedy na 100% szybciej wezmę się za pisanie, bo będę miała motywację.
Zapraszam do zakładki 'Informowani' aby otrzymywać informacje/spoilery na twitterze.

Mój tt - @5sosaremyninjas
tt FF - @worldofliarsFF

Kocham Was wszystkich i każdego z osobna!
Piszcie co myślicie. Pisałam już kiedyś, że można anonimowo, więc to nie zajmie wam długo. : >

Rozdział nie jest sprawdzony.

4 komentarze:

  1. Błagam o następny rozdział ..
    ❤ Takie takie to .... Słodkie, momentami bardzo śmieszne i prawdziwe po prostu :3
    PERFECT 👌 Twoja Siora .... 😍 Czekam w zniecierpliwieniu na NEXT :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosimy o uzupełnienie linku do Katalogu 5SOS. Jeśli nie zostanie on dodany w ciągu tygodnia, komentarz z Twoim zgłoszeniem zostanie usunięty.
    Pozdrawiam x
    [katalog5sos.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeny, Magda, nie znałam Cię od tej strony. :O
    Czyżbyś opisała tu jeden ze swoich snów?
    KTO WSZEDŁ DO POKOJU?!
    To "skończ" w ostatnim dialogu.
    Skończ już!!
    A, i wstaw szybko jakiś nowy rozdział, bo gdy nie mam co komentować, to mi się wszystko mota i bardzo mnie to irytuje.
    Pozdrawiam Cię i życzę Ci weny
    PS. Możesz spamnąć blond Majkelem na konfie.

    OdpowiedzUsuń